niedziela, 29 marca 2009

Nadia

Wczoraj wieczorem mieliśmy gości. Rodzina 4 osobowa, jak nasza. Dwoje rodziców i dwie dziewczynki. Spóźnili się 1,5 godziny ... bo młodsza córa zrobiła sobie drzemkę i nie obudziła się na czas. No i całe szczęście, że nic do jedzenia na ciepło nie robiłam bo bym była zła. A tak było miło.

Ale jak to się dzieje, że odkąd mamy dzieci czuję ciągły niedosyt na gruncie pogadania z dorosłymi? Kiedy spotykamy się w gronie rodzin z dziećmi zawsze tak jest, że o sprawach dorosłych rozmawiamy 10% czasu. Reszta to ciągłe doglądanie gromadki. Czy to się zmieni jak dzieci dorosną?



Wczoraj Lena była zafascynowana starszą o 2 lata koleżanka. Nadia, bo tak ma na imię czterolatka, świetnie potrafiła zająć się młodszą Leną. Wszystko jej ładnie tłumaczyła, ładnie się z nią bawiła, wszystko jej objaśniała... a Lena grzeczniutka jak aniołeczek. Uśmiechnięta i zapatrzona.



Kiedy goście już wychodzili Lena była zdruzgotana. Łzy w oczach. Trzeba było obiecać, że spotkamy się już niedługo.



Właściwie to pierwszy raz, kiedy Lena tak szybko wpadła w wir zabaw. Nawet jak zna dzieci, spotyka się z nimi częściej to i tak potrzebuje około 1,5 godziny by się rozkręcić. A teraz po 20 minutach była już rozbawiona. Po 1,5 godziny bawiła się już w szalonego berka z Nadią ale i z młodszą Martynką.



A dziś tato zabrał Lenę na plac zabaw, Iwo śpi a ja się biorę za prasowanie.

Pierwszy raz takie wyjście tylko taty z córką. Mam nadzieję, że Lena się spisze i nie da tatusiowi popalić, bo nie będzie chciał więcej z nią wychodzić. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawić.

piątek, 27 marca 2009

Nocnikowanie


Lena dorośleje. Z każdym dniem idzie jej lepiej przygoda z nocnikiem. Dziś od rana 1 sztuka zasikanych spodni. Mam tylko schizę by nie zasikała łóżka... na dywan i tak może sikać, bo do wywalenie pójdzie za jakis czas. Szmelc kupiliśmy, prosto z indii, pyli się i kłaczy... całe mieszkanie w kłakach z dywanu. A taki ładny...

Po południu ubrałam dzieciaki i poszliśmy na spacer. Deszcz kropił, ale przecież musimy coś jeść. Iwo zamotany w chuście, Lena w spacerówce. Dobrze było do momentu robienia zakupów w Almie. Noż matko, czułam się jak osioł, juczny osioł. O... to już drugie zwierzę... A może jednak nie, bo kura to ptak..
Juczny osioł bo ciężko mi strasznie było. Kupiłam jedynie to co najpotrzebniejsze bo mylśałam, zże mi rękę w łokciu wyrwie. Nawet kobita w kasię się nade mną ulitowała i sama wyjmowała zakupy z koszyka... gdyby nie Iwo w chuście to pewnie nie byłoby mi dane doświadczyć ludzkiej uprzejmości... życie potrafi jednak zaskoczyć ...

Wracając z zakupów jedzeniowych wstąpiłam do sklepu z dziecięcymi szpargałami. Kupiłam drugi nocnik do domu, dla Leny. Drugi z melodyjką. Ale fajniejszy bo z naklejką kaczuszki.

Lena pierwsze co zrobiła jak weszliśmy do domu to zdjęła spodnie i kazała zdjąć sobie pieluchę bo ona będzie robiła siusiu na nocnik. I rzeczywiście zrobiła :)

W ciągu 2 godzin 3 razy zrobiła siusiu na nocik tak jej przypadł do gustu grający nocnik.

Najpierw pokazywała i mówiła, że chce siusiu. Potem biegła do nocnika, zdejmowała spodenki i matjki, siadała i robiła siku. A że nocnik nie tylko z kaczuszką ale także z pozytywką, to Lena po wysiusianiu wstawała i tańczyła do melodyjki :)

Po trzecim sikaniu pozytywka się zacięła i grała non stop. Najpier dałam jej czas mając nadzieję, że w końcu się odwiesi i przestanie grać chamską melodyjkę. Ale nie, jazgot trwał z 15 minut i nie wytrzymałam. Walnęłam nocnik ... wałkiem do ciasta, kilka razy... odpadło zakrywotko baterii ale nocnik grał dalej. Wydłubałam beterię i jak włożyłam ponownie to on nadal grał.

Teraz nie gra... a już miałam perspektywę wystawienia nocnika na noc na balkon... pograłby do snu sąsiadom. A może zaczęli by tańczyć tak jak Lena? :)

Jutro mamy gości. Trzebaby coś upiec, przygotować... zacznę od listy zakupów. Rano T skoczy do Almy po zakupy... Pewnie też wróci objuczony jak osiołek. Kurcze, rodzina osłów :) :)


Iwo śpioszek, zasnął na macie podczas zabawy


Czekamy na lato, a tu ciągle wiosna nie chce przyjść




Wspólne zabawy


Wiosenna czapka na głowie... ale na razie noszona po domu, bo na dworzu znów zima

Zmiany, zmiany, zmiany...

Czas na zmiany...
Byliśmy tu: http://nezi.blogi.oilatum.pl/




Od dzis jesteśmy w nowym miejscu.



A może powinnam zmienić wszystko 1 kwietnia, wtedy byłoby to uznane jako żart prima aprilisowy :)




Jesteśmy czteroosobową rodziną.

Jestem Ja, czyli mama która jest przestawicielką kur rasa: domowa

Jest Tato, czyli jedyny żywiciel rodziny, ulubieniec dzieci

Jest Lena, urocza dwulatka z charakterem

I Iwo, najmłodszy członek rodziny, wiecznie uśmiechnięty półroczniak




Po co to miejsce? By móc na chwile zatrzymać czas, by nic nam nie uleciało w natłoku codzienności, by kiedyś znaleźć magię w czymś co wydaje się bardzo zwyczajne dziś.




No to zaczynamy! Obyśmy się tak dobrze bawili jak Lena w dniu swoich urodzin :)