sobota, 28 listopada 2009

Przepraszamy

Wpadłam na pomysł i go realizuję od dziś.
Od zawsze było tak, że jak Lena uderzyła Iwcia to musiała go przeprosić. Bywało różnie, raz przepraszała chętnie, raz przepraszała jeśli mogła coś na tym zyskać, raz nie przepraszała wcale lub robiła to z musu, "przez zęby" :)

Od kilku dni Iwo zaczął oddawać Lenie. Ale potrafi też od tak uderzyć, bez przyczyny lub wtedy gdy Lena się mu przeciwstawia.

Dziś pomyślałam - najwyższy czas by Iwo zaczął przepraszać Lenę. Uderzył musi przeprosić, tak ja do tej pory robiła to Lena.
Oczywiście Iwo nie potrafi tego zrobić, więc ja to robię za niego - biorę jego rączkę i głaszczę Lenę po miejscu w które została wcześniej uderzona. I mówię "przepraszam Lenusiu, nie chciałem Cię uderzyć". O dziwo Lena reaguje przytuleniem Iwcia. A że Iwo przytulać się lubi, to od razu sam przytula się do Leny. I tak się przepraszają przytulając.

No i inicjatywa Leny:
Jest wieczór, Lena robi siku na nocnik w łazience, Iwo idzie do niej i staje koło sedesu. Ja jestem w pokoju maluchów i przygotowywuję pokój na nocny odpoczynek. Słyszę nagle płacz Iwcia i słowa Leny "nic stało, mamo, nic stało". I potem słyszę znów płacz Iwcia. I Lenę która mówi, "dzidziuś bił Nenę, Nena bija dzidziusia". Więc ja jej na to: "to teraz musicie się przeprosić" i słyszę Lenę, jak całuje Iwcia (w czoło) i mówi "pasiam dzidziuś, pasiam Nena" :))))))
Sama do siebie uśmiałam się do łez :)


Byliśmy dziś na usg z fundacji McDonalda. Wszystko wyszło super. Iwo ma jedynie wędrujące jajeczka, ale to nie zmartwienie na chwilę obecną. Wszystko musi się unormować do 2 a czasami do 3 urodzin. Mamy tylko obserwować i mieć na uwadze. Ufffff.

Po badaniach byliśmy na ciachach, lodach i kawie.
Jak miło było .... mmmmmmhmmm, mogłabym tak częściej.... czekam z utęsknieniem na otwarcie fajnej kawiarni w piaskowym grodzie.

piątek, 27 listopada 2009

Iwo chodzi :)

Dziś o 19:00 (27.11.2009) Iwo zrobił swoje pierwsze 5 kroków.
Dokładnie 5.
I usiadł na pupie cały szczęśliwy i uśmiechnięty od ucha do ucha.
Potem trenował zawzięcie to swoje chodzenie i za każdym razem jak upadał na pupę miał uśmiech od ucha do ucha i bił sobie brawo :)

Jestem z niego bardzo dumna :)

I nie mogę uwierzyć, że takie mam już duże dziecko :)

Jutro jedziemy na usg w związku z akcją organizowaną przez fundację Ronalda McDonalda. O akcji dowiedzieliśmy się ze strony: www.nienowotworomudzieci.org . Jedziemy jutro.
Lena nie bardzo chciała się zgodzić na badanie. Niby nie pytałam jej o pozwolenie, ale twierdziła że jest zdrowa, nie ma kataru i nie chce badania.
Ale jak jej powiedziałam, że po badaniach zrobimy sobie spacer i pójdziemy do jakiejś miłej kawiarni na lody lub ciacho uśmiechnęła się od ucha do ucha i wydała okrzyk "Siuper!!! ". Oby pogoda nam dopisała, bo jak zwykle musimy się wybrać na wycieczkę metrem. :)

czwartek, 26 listopada 2009

Pogrom

Pogrom...
Normalnie szpital w domu...
Dzieci jeszcze kaszlą, sporadycznie ale kaszlą.
T wyjechał służbowo i zabrał ze sobą torbę leków łącznie z antybiotykiem.
A ja jadę na czosnku. Początkowo piłam mleko z miodem i czosnkiem, ale już nie mogę, niedobrze mi na sam widok. Dziś na śniadanie zjadłam chleb z masłem i rozgniecionym czosnkiem. A w gardle drapanie nie ustępuje. Fakt, dobrze że nie postępuje ale mogłoby się już wycofać.
Ale i tak dobrze, bo pół Polski ma wysoką gorączkę i za nic nie można dostać się do przychodni do lekarza.

Powoli pakuję prezenty do kalendarza adwentowego. W tym roku dostanie go T i Lena. Iwo tylko namiastkę w postaci - każdego dnia coś słodkiego. Głównie po to by Lena nie była przekonana, że tylko ona dostaje prezenty.

No i kwestia prezentów na Gwiazdkę też powoli zostaje domknięta. Święty Mikołaj powiadomiony, co kto chce dostać i teraz tylko czekamy na niespodziankę pod choinką, czy nasze marzenia zostaną spełnione. :)

Iwo jeszcze nie chodzi, biega na czterech. żeby go prowadzać za ręce po całym domu, ale ja się migam. Bo nie dość, że ciężko tak chodzić w zgięciu to tak naprawdę jak będzie gotowy, to sam ruszy na dwóch do przodu.

Lena coraz fajniej mówi, pełnymi zdaniami. Wszystko po nas powtarza. I jak starsza siostra potrafi stanąć w obronie młodszego brata.
Pewne zdarzenie w piątek 20 listopada 2009. Na spacerze spotykamy zaprzyjaźnioną mamę z 2 letnim Konradkiem. Lena częstuje kolegę paluszkami. Po pewnym czasie Konradek znudzony jedzeniem paluszków zaczął nimi dziubać w rękę Iwusia. Po chwili Lena mówi:
"nie jub tak, pseproś".
Boskie! Pierwsza obrona młodszego brata.
No ale żeby pięknie nie było, to Lena potrafi obronić brata, a w zaciszu domowym sama mu przyłoży i jeszcze nie chce przeprosić.

Słońce dziś świeci i jest ciepło.
Listopad a na termometrze 12 stopni.
Ciekawe czy Boże Narodzenie będzie ze śniegiem.

T przywiezie jutro naleśniki z serem, specjalnie dla mnie od swojej mamy. Świetne są. Szkoda, że dzieci za naleśnikami nie przepadają, bo nie mam motywacji by je robić sama w domu.

piątek, 13 listopada 2009

Nocne siedzenie w necie

Głowa mnie boli tak, że ledwo na oczy patrzę...

Upiekłyśmy dziś z Leną pyszne ciasteczka z jabłkami. Pyszne bo niesłodkie a smaczne. Znikają w zastraszającym tempie. Dzieci zjadły, ja zjadłam, T zjadł - zostało kilka. Fajny przepis, znaleziony w necie. Wczorajsze nocne poszukiwanie inspiracji - jakie ciasteczka bez proszku do pieczenia. Przepis znaleziony na http://www.mojewypieki.pl/ .
Nie zdąrzyłam zrobić zdjęcia, ciasteczka się ulotniły.
W niedzielę mamy gości, powtórzymy wypiekanie :)

Dziś przyszedł prezent gwiazdkowy dla Leny.
To też netowe szaleństwa nocne. Wypatrzyłam, poczytałam, zachorowałam na "koniecznie muszę to kupić córeczce" no i jest.
Kupiony na http://www.pandatoys.com.pl/ domek Sylvanian Families. A do domku jej mieszkańcy oraz zestaw mebelków do kuchni i łazienki. Sypialni na razie nie ma, a domek daje możliwości do aranżacji. Lena w marcu ma urodziny, więc pewnie z tej okazji dostanie sypialnię i może pokój dziecinny.

Ufff, dzieci już śpią.
Muszę popatrzeć na prezenty dla chrześniaka i jego brata. A także dla Iwcia.
Muszę popatrzeć na Bajki Grajki, bo Lena zaczęła chętnie słuchać bajek... chętniej je słucha niż kołysanki. Najpierw ja czytam bajkę, gaszę światło, przytulam a potem włączam jeszcze bajkę do słuchania... kiedyś były kołysanki a dziś są bajki.

Idę wziąć prochy na ból głowy. Po drodze przechwycę jeszcze jedno ciastko z jabłkiem. A co tam, trudno, po świętach się będę odchudzała ;)

czwartek, 12 listopada 2009

Spotkania

Lubię spotkania z innymi mamami i ich dziećmi....
Ja mam przyjemność a dzieci rozrywkę :) Nowe otoczenie, nowe zabawki i choć już znane buzie dzieciaczków, to i tak atrakcyjne bo rzadko widywane :)
Dziś byliśmy u Nataszy i jej mamy Ani.
Ania jest mamą chrzestną Iwcia.
Natasza mimo, że młodsza, coraz dzielniej przemierza świat na dwóch nóżkach.
Iwo starszy ale bardziej zdystansowany do nowości, wcale nie zamierza chodzić. Pewnie niedługo zacznie, ale przymierza się już od miesiąca... Wiem, wiem, przyjdzie na niego czas. Tym bardziej, że Lena chodziła w wieku 15 miesięcy. To jeszcze 2 miesiące ... Zobaczymy...

Wogóle, to nagle od paru dni w domu zaczęła panować harmonia, cisza i spokój.
Nagle Lena przestała się znęcać nad bratem a brat przestał wyć ;)
Lena teraz do niego podchodzi i mówi przez zęby na ucho: "psieśtań pakać, usi bolą" :)

Wogóle chyba powinnam zacząć spisywać świetne teksty Leny.
Powtarzam to sobie codziennie, ale wieczorem pamięć mi się zaciera ... chyba muszę je na bieżąco na kartce spisywać w ciągu dnia...

Fajnie jest być mamą moich dzieciaczków :)
Słodziaki są straszne :)
Choć najsłodsze kiedy śpią, mogłabym na nich patrzeć i patrzeć. Ale dobrze, że zasypiają dość wcześnie, mam więcej wieczoru dla siebie.

A propos's zasypiania. Dziś Lena za nic nie mogła zasnąć. Udało mi się ją przekonać, że zostawię jej zapalone światło w korytarzu, sama zejdę na dół do kuchni zrobić tatusiowi kolację, a ona niech zasypia sama. Raz tylko wyszła z łóżka. Chodziłam do niej co jakieś 10 minut. Cały czas grzecznie leżała w łóżeczku i czekała na sen. Wzruszająca jest, taka kochana, taka posłuszna. Wyściskam ją jutro za to :) I dostanie naklejkę.
Zresztą jutro w nagrodę za świetne zachowanie będzie pieczenie ciasteczek.
Świetne zachowanie, bo Iwo wczoraj dostał od Leny tylko jeden, jedyny raz - pałeczką od cymbałków prosto w czaszkę. Ale to jest niesamowity postęp. Jeszcze 2 tygodnie temu nie uwierzyłabym, że nadejdzie taki dzień w którym Iwo dostanie tylko raz. Nieważne, ze cymbałkową pałeczką ;)

sobota, 7 listopada 2009

sobota wyjęta z życia

Jestem wykończona. Strułam się czymś... mam nadzieję, że to strucie. Bo jakby było to wirus, to zaraz dzieciaki też będą chore... oby nie, oby nie... tfu, tfu...

Wczoraj wymioty i biegunka przez pół nocy.
A dziś od rana wysoka temperatura. I brzuch boli i jakoś tak nieciekawie się czuję.
A T musiał jechać na jakieś spotkanie na mieście.

Na szczęście dzieci współpracują. Iwo czyta książkę, Lena też. Mam nadzieję, że zarażę ich miłością do książek. Ja sama uwielbiam czytać i robię to w każdej wolnej chwili... widzę, że ich też do książek ciągnie :)

Wczoraj przyszły różne łańcuszki, druciki i inne rzeczy, mam nadzieję że ozdoby świąteczne, które przy ich pomocy zrobię będą cieszyły nasze oczy. Miałam zacząć wczoraj ale przez ten brzuch, mdłości i wymioty nie miałam do tego głowy.

wtorek, 3 listopada 2009

Lena

Lenko,

napiszę tak prosto z serca, prosto do Ciebie.

Wykończysz mnie nerwowo. Masz katar, więc pewnie dlatego jesteś marudna. No tak, mogłabym powiedzieć że jesteś marudna. Ale ty nie jesteś marudna, Ty jesteś nie do wytrzymania. Pewnie katar nałożył się na jakieś Twoje złe samopoczucie. Może to pewien okres w Twoim życiu, kiedy masz trudność radzenia sobie z emocjami.

Dużo w Tobie złości. Ciągle powtarzasz, że jesteś zła.

I ja tą złość widzę w Tobie. Widzę ją w Twoich oczach, w Twoich gestach, w Twoim wyrazie twarzy. Ostatnio rzadko gości na Twojej buzi uśmiech - ciągle płaczesz, krzyczysz, wyjesz... tak wyjesz, bo to nie jest płacz, to takie zawodzenie. Moje uszy są już opuchnięte, moja głowa kwadratowa.

A z tej złości wyżywasz się dodatkowo na bracie. To jemu dostaje się najwięcej kuksańców i poszturchiwań.

Czasami mam wrażenie, że wystawiasz naszą cierpliwość na wielką próbę. Bardzo wielką. Nie chcę myśleć jak będziesz nas "wypróbowywać" w okresie nastoletnim. Już teraz chciałabym dotrzeć do Ciebie na tyle, by lepiej umieć dotrzeć do Ciebie za kilkanaście lat. Ale jak? Jak to zrobić?

Wczoraj razem z Twoim tatą doszliśmy, że nie tylko kolor oczu odziedziczyłaś po swojej babci Basi. Masz po niej również tę swoją humorzastość. Babci wyjącej nie widziałam, ale widziałam jej twarz z gradową chmurą. Twoja chmura jest identyczna. O matko...

Drugi dzień...
Drugi dzień Twojego koszmarnego humoru...
Wezmę kalendarz i zaznaczę tę datę. Choćby po to by wiedzieć ile to trwało i jak wiele jestem w stanie znieść.

W mądrych książkach piszą, że ten trudny czas może potrwać do 3 urodzin. Świetnie, urocze 5 miesięcy przed nami...

Ale mimo wszystko, kocham! Kocham nad życie! Jesteś moją córeczką! Córeczką z charakterkiem ;) Chciałabym Ci ulżyć w tych Twoich trudnych dniach... ale mogę tylko trwać przy Tobie i wierzyć, że dzięki tej miłości nie zwariuję ;)