sobota, 28 sierpnia 2010

Przedszkole

Trudny czas adaptacji w przedszkolu nadal trwa. Za nami trudny tydzień. Nie było ukochanej cioci, nie było ulubionej koleżanki, Lena zostawała w przedszkolu z krokodylimi łzami na policzkach i wielką podkówką na usteczkach. Machała do mnie rączką przez przedszkolne okno a w oczach miała żal i rozpacz.
W czwartek i piątek odebrałam ją wcześniej, zaraz po obiedzie. Bo tęskniła. Póki była zabawa aranżowana przez panie przedszkolanki to Lena się bawiła, ale jak następował czas zabawy samodzielnej Lena siadała w kąciku i popłakiwała.
Bidusia mała.
Mój mały smuteczek.
W czwartek zadzwoniła Pani dyrektor, przesympatyczna Pani Marta, powiedziała żeby Lenkę odebrać wcześniej, żeby jej nie męczyć.W piątek też tak uczyniłam. Ale w piątek było już zdecydowanie lepiej, bo w przedszkolu po 4 dniach nieobecności pojawiła się ciocia Sandra :D

Wierzę, że w poniedziałek będzie lepiej....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz