wtorek, 30 listopada 2010

Zapalone oczy

W sobotę Lena obudziła się z zaczerwienionymi oczami, ale nie dało mi to nic do myślenia. Ot, zaczerwienione oczy i co z tego.
Pojechałam z dziećmi do dziadków na weekend. Po spaniu w dzień Lena obudziła się z oczami zalanymi ropką. No i już skojarzyłam czerwony oczy i ropa to musi być zapalenie spojówek.
Po południu w sobotę poszłam z Leną oglądać dom, który prawdopodobnie wynajmiemy od stycznia. Fajny dom, fajni ludzie, myślę że będzie nam się tam fajnie mieszkało przez ten etap przejściowy.

Przez weekend oczy ratowaliśmy okładami z herbaty. Wczoraj była pani doktor i Lena dostała antybiotyk.
Walka jest przy wkraplaniu kropelek do oczu. Lena się dopomina:
"Będziesz mnie pocieszać?" i muszę powtarzać, że jest dzielna, że kropelki w oku są nieprzyjemne, ale trzeba je zakraplać by oczka były zdrowe. I tak trzy razy dziennie.

Mam nadzieję, że Iwo nie złapie bo w życiu takim pocieszaniem nie da się przekonać do kropelek ;)

Lenka niechodząca do przedszkola to cudowne dziecko, kochane, słodkie, IDEALNE. Nie kłóci się z bratem, nie bije, wszystko mu tłumaczy, opowiada, chce się z nim bawić. O rany, jak cudownie być matką bez uzależnienia melisowego ;) Ostatnio tylko dzięki melisie byłam w stanie przetrwać popołudnia i wieczory. Od soboty nie używam bo nie muszę. Lena to Słodziak jak nie odreagowywuje przedszkola.

Dziś po tygodniu nieobecności wraca tatuś dzieci. To będzie szał. Córeczka tatusia od wczoraj powtarza, że się bardzo stęskniła i będzie za tatusiem chodzić dopóki go nie ukocha baaaardzo baaaardzo mocno :))
Oj, czuję że synek tatusia będzie baaardzo zazdrosny :))

Muszę jutro kupić składniki na pierniki i może pod koniec tygodnia upieczemy pierniki. Będą dzieci pierniki w weekend lukrować :) W ten weekend albo w przyszły weekend. Ciasto powinno po dojrzewać. Ale co tam, będzie musiało przejść szybkie dojrzewanie. Nie ma czasu na ceregiele ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz