Lena nie chciała być czarownicą, diabełkiem ani złą wróżką, chciała być ... księżniczką. Czy księżniczki straszą? Hmmm ... i tak to została duszkiem. Małym, białym duszkiem, który trochę straszy a trochę sam jest wystraszony. Przedszkole przywitało nas nietoperzami, w środku spotkaliśmy duchy i pomaranczowe dynie, ciocia miała na bluzce wielkiego pająka i pajęczynę. Oj, będzie się dziś w przedszkolu działo...
Przymierzanie stroju duszka tuż przed wyjściem do przedszkola było obowiązkowe, tym bardziej że Tato Leny nie widział jeszcze w przebraniu. Sama zabawa w przedszkolu dla rodziców zostanie tajemnicą, ale dzieci bawiły się świetnie... podobno ;)
Z przymiarki strasznego duszka:
Chciałabym by moje dzieci miały fajne wspomnienia z dzieciństwa. Ten blog powstał by uchwycić ulotne chwile, zapisać to o czym nie będziemy pamiętali za kilka lat.
piątek, 29 października 2010
czwartek, 28 października 2010
Dwa Święta jeden dzień
Kto by pomyślał, że dwuletni chłopiec będzie potrafił zaśpiewać "sto lat"... Trzy i pół letnia Lena śpiewa naprawdę świetnie, Iwo we wszystkim ją naśladuje. A dziś była okazja i dzieci śpiewały przy śniadaniu, każde po swojemu :))) A Tato jadł śniadanie i przyjmował sto całusów.
Zbiegiem okoliczności w dniu imienin Taty było Pasowanie na Przedszkolaka małej Leny. Byłam kłębiem nerwów a od 13:00 nie mogłam sobie w domu znaleźć miejsca. Jak sobie poradzi moja mała kruszynka na scenie, śpiewając i tańcząc. Poradziła sobie świetnie, a ja łykałam łzy wzruszenia.
Zbiegiem okoliczności w dniu imienin Taty było Pasowanie na Przedszkolaka małej Leny. Byłam kłębiem nerwów a od 13:00 nie mogłam sobie w domu znaleźć miejsca. Jak sobie poradzi moja mała kruszynka na scenie, śpiewając i tańcząc. Poradziła sobie świetnie, a ja łykałam łzy wzruszenia.
Przedszkolne czytanki
W środę w ramach akcji "Cała Polska czyta dzieciom" czytałam w przedszkolu Leny bajkę pt.: "Ciekawski kurczaczek".
Lena była zachwycona, Iwo przesiedział całe czytanie na moich kolanach i przerzucał kartki :)
Fajnie, że dzieci lubią słychać jak im się czyta.
Lena była zachwycona, Iwo przesiedział całe czytanie na moich kolanach i przerzucał kartki :)
Fajnie, że dzieci lubią słychać jak im się czyta.
czwartek, 21 października 2010
Nocne dzieciaków rozmowy
Wieczór, dzieci leżą w łóżeczkach a ja w łazience sprzątam po kąpieli. W pokoju półmrok.
I taką rozmowę słyszę :):
Lena: Iwo, powiedz Ola.
Iwo: Oja
Lena: Ładnie. A powiedz Maja...
Iwo: Maja
Lena: Ładnie. A powiedz Zuzia...
Iwo: Zuźja
Lena: Ładnie. To moje koleżanki z przedszkola. Znasz je?
Iwo: Taaaak.
Lena: Znasz?
Iwo: Taaak, am am.
Lena: Chcesz je zjeść?
Umarłam ze śmiechu w tej łazience :)))))
Nowe słowo Iwcia: pająk czyli "paają"
Nowa umiejętność Iwcia: korzystanie z nocnika. Pieluchę zakładamy tylko na spanie w dzień i w nocy, oraz na spacer. Jest dokładnie tak jak było w przypadku Leny - odpieluszanie całkiem bezbolesne, bez sikania w spodnie. Po prostu któregoś dnia Iwo zaczął pokazywać, że chce siku. Zdjęliśmy mu pieluchę i teraz jest tak, że nocnik co prawda stoi na środku kuchni, ale Iwo sam podchodzi jak potrzebuje, sam zdejmuje spodnie i sam robi siusiu. Potem bije sobie brawo ;))
Druga nowa umiejętność Iwcia: sam potrafi sobie zakładać kapcie, czasami sam trafia który na którą nogę powinien założyć, czasami pyta: "na tąąąąą?"
Jutro Lena na koncert z przedszkolakami idzie. A w niedzielę zabiorę Iwcia i Lenkę na teatrzyk. Niech się dzieciaki rozwijają kulturalnie :)
I taką rozmowę słyszę :):
Lena: Iwo, powiedz Ola.
Iwo: Oja
Lena: Ładnie. A powiedz Maja...
Iwo: Maja
Lena: Ładnie. A powiedz Zuzia...
Iwo: Zuźja
Lena: Ładnie. To moje koleżanki z przedszkola. Znasz je?
Iwo: Taaaak.
Lena: Znasz?
Iwo: Taaak, am am.
Lena: Chcesz je zjeść?
Umarłam ze śmiechu w tej łazience :)))))
Nowe słowo Iwcia: pająk czyli "paają"
Nowa umiejętność Iwcia: korzystanie z nocnika. Pieluchę zakładamy tylko na spanie w dzień i w nocy, oraz na spacer. Jest dokładnie tak jak było w przypadku Leny - odpieluszanie całkiem bezbolesne, bez sikania w spodnie. Po prostu któregoś dnia Iwo zaczął pokazywać, że chce siku. Zdjęliśmy mu pieluchę i teraz jest tak, że nocnik co prawda stoi na środku kuchni, ale Iwo sam podchodzi jak potrzebuje, sam zdejmuje spodnie i sam robi siusiu. Potem bije sobie brawo ;))
Druga nowa umiejętność Iwcia: sam potrafi sobie zakładać kapcie, czasami sam trafia który na którą nogę powinien założyć, czasami pyta: "na tąąąąą?"
Jutro Lena na koncert z przedszkolakami idzie. A w niedzielę zabiorę Iwcia i Lenkę na teatrzyk. Niech się dzieciaki rozwijają kulturalnie :)
środa, 20 października 2010
Teatr Capitol i "Jaś i Małgosia"
Pobudka o 6:00 wcale nie była wczesną pobudką a i tak miałam problem z wyszykowaniem się na czas. O 7:15 musiałyśmy z Leną wyjść z domu by dotrzeć na 7:30 do przedszkola. Udało się, w małym pośpiechu z mojej strony, ale się udało. To nic, że kawę wypiłam zimną po powrocie do domu, a zimnego i suchego tosta jadłam po drodze. Zimno było brrrrr. Zima idzie?
Lena na śniadanie zjadła 2 suche tosty, popiła wodą. Co i tak nie uchroniło jej przed wymiotami.
Jechaliśmy 1,5 godziny. Dla porównania ten sam odcinek drogi, tyle że spowrotem w okolicach godziny 12:00 pokonaliśmy w pół godziny. Ach te korki, wieczne korki.
Lena w autokarze wymiotowała 4 razy, z tym że ostatni raz to było już tylko wyrywanie śliny. Męczyła się jednak strasznie. Ostatecznie leżała z głową na moich kolanach, a i tak była skonana.
Przedstawienie rewelacyjne. Siedzieliśmy w dwóch pierwszych rzędach. Wszystkie przedszkolaki były super grzeczne. Lena świetnie odnajdywała się w grupie i mimo obecności mamy, szukała kontaktu ze swoimi koleżankami z przedszkola.80 minut przedstawienia bez przerwy, wydawało się karkołomnym przedsięwzięciem, ale dzieci dzielnie wytrzymały :)
Lena lubi chodzić do teatru. Pierwszy raz byliśmy w Teatrze Lalka na przedstawieniu "Tygryski". Lena miała wówczas dwa lata i trzy miesiące. I też siedziała zafascynowana. Na jesieni 2009 roku zaczęliśmy regularnie chodzić na przedstawienia do miejscowego Ośrodka Kultury. W tym roku byliśmy dopiero raz, ale wybieramy się w najbliższą niedzielę na "Ferdynanda Wspaniałego". Tylko czy Iwo wytrzyma, bo ostatnio miał duże problemy z usiedzeniem na miejscu :)
Lena na śniadanie zjadła 2 suche tosty, popiła wodą. Co i tak nie uchroniło jej przed wymiotami.
Jechaliśmy 1,5 godziny. Dla porównania ten sam odcinek drogi, tyle że spowrotem w okolicach godziny 12:00 pokonaliśmy w pół godziny. Ach te korki, wieczne korki.
Lena w autokarze wymiotowała 4 razy, z tym że ostatni raz to było już tylko wyrywanie śliny. Męczyła się jednak strasznie. Ostatecznie leżała z głową na moich kolanach, a i tak była skonana.
Przedstawienie rewelacyjne. Siedzieliśmy w dwóch pierwszych rzędach. Wszystkie przedszkolaki były super grzeczne. Lena świetnie odnajdywała się w grupie i mimo obecności mamy, szukała kontaktu ze swoimi koleżankami z przedszkola.80 minut przedstawienia bez przerwy, wydawało się karkołomnym przedsięwzięciem, ale dzieci dzielnie wytrzymały :)
Lena lubi chodzić do teatru. Pierwszy raz byliśmy w Teatrze Lalka na przedstawieniu "Tygryski". Lena miała wówczas dwa lata i trzy miesiące. I też siedziała zafascynowana. Na jesieni 2009 roku zaczęliśmy regularnie chodzić na przedstawienia do miejscowego Ośrodka Kultury. W tym roku byliśmy dopiero raz, ale wybieramy się w najbliższą niedzielę na "Ferdynanda Wspaniałego". Tylko czy Iwo wytrzyma, bo ostatnio miał duże problemy z usiedzeniem na miejscu :)
sobota, 16 października 2010
Wariacje balonowe
Po urodzinach została masa balonów. Nie wiadomo dlaczego dzieci uwielbiają balony. Lena i Iwo również. Popołudniowe szaleństwo balonowe:
Balony, balony, balony ... ale i tak najfajniesze są auta:
Balony, balony, balony ... ale i tak najfajniesze są auta:
Drugie urodziny Iwo
11 października 2010 o godzinie 8:55 minęły dokładnie 2 lata odkąd pojawił się na świecie nasz synek, Iwo.
Iwo jest śmieszkiem, łobuziakiem i przylepą w jednym. Uroczym chłopcem, który zaczepia ludzi na ulicach uśmiechem i śmiesznymi minami. Przechodnie zawsze odpowiadają uśmiechem na jego uśmiech.
Synku, rośnij zdrowo :)
W sobotę zorganizowaliśmy imprezę urodzinową dla najbliższej rodziny. Były obie babcie, dziadek Józio (dziadek Janek był w tym czasie na badaniach w szpitalu), był wujek Tadzio i ciocia Madzia oraz ich synowie, była ciocia Beatka, Ewa i Magda oraz Nadirek. Było nas dużo, dzięki czemu było radośnie, wesoło i ... głośno :)
Był tort własnej roboty:
Grzesiowi bardzo spodobała się zabawa lalą w wózku:
Nadirka pochłonęła zabawa autami Iwcia:
A potem jak na urodziny przystało było dmuchanie świeczek przez Jubilata:
No i obowiązkowe łasuchowanie:
Iwo jest śmieszkiem, łobuziakiem i przylepą w jednym. Uroczym chłopcem, który zaczepia ludzi na ulicach uśmiechem i śmiesznymi minami. Przechodnie zawsze odpowiadają uśmiechem na jego uśmiech.
Synku, rośnij zdrowo :)
W sobotę zorganizowaliśmy imprezę urodzinową dla najbliższej rodziny. Były obie babcie, dziadek Józio (dziadek Janek był w tym czasie na badaniach w szpitalu), był wujek Tadzio i ciocia Madzia oraz ich synowie, była ciocia Beatka, Ewa i Magda oraz Nadirek. Było nas dużo, dzięki czemu było radośnie, wesoło i ... głośno :)
Był tort własnej roboty:
Grzesiowi bardzo spodobała się zabawa lalą w wózku:
Dzieci dostały urodzinowe czapeczki, każdy sam wybierał sobie kolor:
Nadirka pochłonęła zabawa autami Iwcia:
A potem jak na urodziny przystało było dmuchanie świeczek przez Jubilata:
No i obowiązkowe łasuchowanie:
Subskrybuj:
Posty (Atom)