niedziela, 13 listopada 2011

Tydzień za tygodniem

Czas ucieka zbyt szybko. Minął tydzień i znów jest niedziela.
W powietrzu czuć zbliżającą się zimę. Rano na szybie samochodu pojawia się coraz częściej szron. Liście spadły z drzew i tylko kilka, których nie miałam siły już grabić zalegają na resztkach trawy w ogrodzie. Dziś wyciągnęłam już zimowe buciki dla dzieci i rękawiczki i do kościoła pójdziemy już opatuleni po zimowemu.
Za kilka tygodni święta, czas pomyśleć o pisaniu listu do Świętego Mikołaja.

Wspomnienia z mijającego tygodnia:

w sobotę było pięknie, słonecznie więc najpierw był spacer po okolicy, a potem grabienie liści w ogrodzie. Dzieci chętnie uczestniczą w ogrodowych pracach. Iwo biega ze szczotką i zamiata taras, a Lena zbiera liście do worka. Co prawda i tak więcej liści jest poza workiem a szczotka niczego nie zamiata, ale co tam, zabawa jest przednia.

w niedzielę na obiedzie u babci z ciotecznym rodzeństwem jest mega szaleństwo. Im są starsi mniej jest głośnego biegania a więcej szaleńczej zabawy. Tym razem bawiliśmy się w "pomidora". Oczywiście pod koniec zabawy były też buraki, ogórki a potem jeszcze wszelkie zwierzęta. Dzieci śmiały się do rozpuku a my wszyscy razem z nimi.





Środa była tak piękna i słoneczna, że Lena zdjęła czapkę i było szaleństwo na placu zabaw. Jestem skłonna przypuszczać, że to ostatni raz w tym roku. No ale nie miałabym nic przeciwko omylnemu przypuszczeniu :)










Ku pamięci:

1. Iwo uwielbia nosić bluzeczki/koszulki z kołnierzykiem, eleganckie. Cieszy się za każdym razem, kiedy właśnie taką wyciągam z szafy. Któregoś razu wyjęłam jedną, która na moje oko była za mała. Wkładam Iwciowi i mówię, by mi powiedział czy nie jest za mała a Iwo na to dzielnie:
"jest doooobra" uśmiecha się od ucha do ucha a po chwili dodaje "tylko troszkę za ciasna" :))))

2. Wybraliśmy się na spacer połączony z zakupami. W pewnym momencie skręciłam jak zawsze by na skróty przez łąkę dojść do sklepu i tym samym zaoszczędzić sobie dodatkowych kilkunastu minut na dojście. Iwo się mnie pyta:
"a dlaczego tu idziemy mamo?"
Ja: "idziemy na skróty do sklepu, zgadzasz się Iwciu?"
Iwo: "nie zgadzam, bo wejdziesz w kupę"
(to pewnie wynik tego, że zawsze Lenie przypominam by uważała na psie kupy kiedy tamtędy idziemy)

3. Dzieci się bawią i nagle słyszę krzyk Leny...
Lena: "mamo, Iwo mnie bije drewnem"
a Iwo się tłumaczy: "to nie jest drewno, to są tory"

(narzędziem zbrodni były tory drewnianej kolejki, śmieszne jest to, że nie próbował się wytłumaczyć że Leny nie bije tylko sprostował czym ją tłucze) :)))))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz