czwartek, 14 maja 2009

U lekarza

Wczoraj byliśmy u lekarza. Zaangażowałam moją mamę/babcię Krysię. I to był świetny pomysł. Początkowo kierowałam się potrzebą posiadania samochodu, więc musiałam pożyczyć od rodziców bo T pojechał w siną dal i jeszcze nie wrócił. Ostatecznie jednak mama pomagała przy dziecku, które nie było w danej chwili badane. I było super. Inaczej spociłabym się jak ruda mysz a tak było nawet przyjemnie.
Oczywiście nie obyło się bez wymiotów. Lena jak zawsze zwymiotowała po 30 minutach jazdy. To i tak postęp bo ostatnio wymiotowała po 20 minutach. Bidusia jest z tymi wymiotami.
To ją tak roztroiło, że u Pani doktor w gabinecie narobiła niezłego zamieszania. Nie chciała się rozebrać, nie chciała się zważyć, nie chciała pokazać gardła. Ostatecznie za obietnicę spaceru z lodami udało się zakończyć badanie sukcesem. A Pani doktor skwitowała, że asertywność ma świetnie rozwiniętą :)
Ostatecznie Lena mając 2 lata i 2 miesiące waży 12,2 kg i mierzy 91 cm. Wagowo w 50 centylu a wzrostowo w 90.

Iwcio mając 7 miesięcy waży 9,4 kg a mierzy 75cm. Duży facet. No i dzielny. Jedno z boleśniejszych szczepień jakim jest szczepienie przeciwko żółtaczce przyjąć z jednym małym jęknięciem, bez jednej łzy. A na koniec posłał jeden ze swoich słodkich uśmiechów zaskoczonej taką postawą małego pielęgniarce.

A po badaniach urządziliśmy sobie 4 godzinny spacer... oczywiście z obiecanymi Lenusi lodami. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz