czwartek, 7 maja 2009

Po chorobie

Przepędziliśmy zarazę :)
Nareszcie.
Ja jeszcze kaszlę, ale dzieciaki zdrowe.

Iwo 2 maja przywitał swoim pierwszym zębem. Zadzwonił na metalowej łyżeczce, którą jadł poranną kaszę. Hmmm, a potem podczas jednego z karmień piersią zaatakował mnie tym zębem. Czyli mój syn ma już pierwszą broń - zęba :)

Lena ostatnio wysypia się w nocy. Śpi całą noc ślicznie i wstaje o 7:30. Dziś pospała nawet do 8:00. Drzemki dziennej już nie będzie, ale za to będzie świetny humor. I to mi wystarczy.

Iwo zaczął gadać po swojemu... pierwsze "słowo" - babababa. No cóż, babcia się cieszy :))

Lena za to zaczyna gadać ludzkim głosem. Coraz więcej po nas powtarza.
I uparcie trenuje podskakiwanie na obu nóżkach.
I coraz lepiej jej idzie z sikaniem i kupkaniem na nocnik. Pielucha właściwie zakładana jest tylko na noc. W ciągu dnia chodzi bez pieluchy i nie ma wpadek. Ostatnia była w sobotę, bo Lena nie chciała usiąść na nocnik przed wyjściem z domu. Tak się jej spieszyło by wyjść... no i było zmienianie majtek i spodni.
No ale jest naprawdę super rewelacyjnie.

Ale żeby nie było super ekstra, to Lena ma taki rewelacyjny humor ostatnio, że ją energia roznosi. A jak ją energia roznosi to musi ją gdzieś rozładować. Iwciowi się dostaje. Pewnie z miłości ale i tak muszę bronić jego głowy po której ostatnio Lena lubi jeździć samochodzikami.

Muszę zabrać Lenę do fryzjera... może dziś się uda.

A w środę w przyszłym tygodniu mamy wizytę u lekarza z obojgiem dzieciaków. Muszę skombinować transport bo T wyjeżdża w delegację i samochodu nie będę mieć. A do lekarza muszę samochodem dojechać. Już 2 razy wizytę przekładałam. Chciałabym mieć to już za sobą. Bilans dwulatka u Lenusi i szczepienie żółtaczką u Iwcia.
Może moja mama by przyjechała... albo ojciec... jeszcze nie wiem, muszę z nimi pogadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz