środa, 13 stycznia 2010

strukturalnie

Od Sylwestra jesteśmy z T na diecie strukturalnej. Trudno to nazwać dietą odchudzającą, bo jest to raczej sposób na życie i zdrowe odżywianie. Dla mnie najważniejsze jest to by być długo młodą i sprawną, dla siebie i dzieci. A jak jeszcze trochę pociągnęlibyśmy nasze żywienie, to skończyłoby się to cukrzycą, chorobą wieńcową albo problemami ze stawami i kręgosłupem.
W każdym razie od Sylwestra tylko zdrowe jedzenie.
Dzieciaki też razem z nami pałaszują obiad. Na śniadanie zjadają zwykle to co wcześniej, czyli twarożki, jajeczniczki czy omleciki. Ale na obiad samo zdrowie.
Natomiast my na śniadanie sałatki, a na kolację koktajlik.

Teraz T wyjechał i nie chce mi się sałatki dla samej siebie szykować... więc piję koktajle dwa razy dziennie.

Dziś rano był różowy czyli wiśniowy.

A na obiad mamy makaron z brokułami, sezamem i orzechami. Makaron oczywiście razowy ;)

Od Sylwestra mam na minusie 2 kg. Świetnie się czuję i nie czuję głodu. I co najważniejsze nie czuję chęci na słodycze, a to było największą moją zgubą bo łasuchem jestem nieprzeciętnym.

No i to co mi się najbardziej podoba w tym żywieniu, że nic się nie dzieje jeśli od czasu do czasu zgrzeszę i coś podjem, coś co nie jest strukturalne. Bo najważniejsze, że pozostałe moje posiłki są w pełni strukturalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz