poniedziałek, 25 stycznia 2010

Zima i mrozy -22

Jestem wykończona zimą i mrozami sięgającymi 22 stopni.
Wcześniej wkurzało mnie, że chodniki nieodśnieżone, że wózkiem przejechać nie można... a sankami się nie da, bo jednak w niektórych miejscach jest goły chodnik. Beznadzieja.

A co całości Lena się rozchorowała. W sobotę byliśmy na urodzinach u kolegi Lenki, u naszych przyjaciół. Lena jak się ubierała w swoją różową tunikę głośno zastanawiała się, czy będzie się Jackowi podobała ;) . W czwartek poszliśmy na spacer i po prezent dla kolejnego jubilata na kolejną sobotę. No i masz, Lena dostała kataru. W piątek miała katar, ale w sobotę i tak zdecydowaliśmy się pojechać. Było fajnie, dzieci się wyszalały, wybawiły. Mimo podróży okupionej przez Lenę wymiotami - w jedną i w drugą stronę. Biedna ta nasza Lenusia. A jak dzielna w tym wszystkim - nie płacze, nie narzeka, dzielnie znosi tę swoją chorobę. Troszkę jej było przykro, że ubranko się ubrudziło, ale sama sobie wytłumaczyła, że "nic, upierze się" :)
No i w niedzielę do kataru dołączył kaszel, brzydki i świszczący kaszel. I biegunka.
Iwo też biegunka.
Dziś zadzwoniłam po pediatrę do domu, bo wczoraj wieczorem Lena miała gorączkę i dziś rano też. Okazuje się, że nasza córeczka, mała ukochana córeczka musi wziąć pierwszy raz w swoim życiu, antybiotyk. Biedna jest, taka osłabiona gdy dopada ją gorączka. Strasznie mi jej szkoda. I kaszle koszmarnie, bo to zapalenie oskrzeli.

No i teraz robię wszystko by Iwo się nie zaraził. Łatwo nie jest, tym bardziej że nigdy dotąd nie zabraniałam im pić z jednego kubka/bidonu. No to teraz jest wyraz zaskoczenia w oczach, kiedy zabieram. Oby to pomogło.

Dziś dzieci poszły wcześnie spać. Lena przez gorączkę zasnęła o 19:00, Iwo przed 20:00. Pewnie wstaną o 5:00 i zaczniemy kolejny dzień. Oby bez gorączki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz