niedziela, 30 października 2011

Czas zimowy

To, że nadchodzi zima, widać po ilości czasu jaki spędzamy w domu i na dworzu. Jeszcze we wrześniu kilka godzina na świeżym powietrzu było normą. Dziś jest to max 3 godziny. Teraz czas nam mija na czytaniu, malowaniu, uczeniu się wierszyków, literek, liczenia i malowania szlaczków. Na szczęście wszyscy bardzo lubimy te zajęcia.

Dziś robiliśmy makietę miasta. Przypomniało mi to, że zapomniałam zrobić zdjęcia naszego dzieła. Nadrobię jutro. Zaczerpnęłam pomysł z pewnego bloga szalonej mamy, która zdecydowała się na edukację domową swojego zerówkowicza. Trzymam mocno za nią kciuki :)

Wczoraj T miał imieniny. W ramach prezentu wybraliśmy się na obiad do fajnej knajpki. Noooo to była bardziej kolacja niż obiad, bo zaczął się o 19:00 a skończył o 21:00. Z dziećmi została babcia. Kiedyś Iwo reagował histerią na widok babci w drzwiach, dziś wita ją entuzjastycznie zapominając jednoczęśnie o daniu buziaka na do widzenia mamie. Cóż, ja tak wolę :) A my spędziliśmy miło czas we dwoje, mając wreszcie możliwość porozmawiania.

Z racji tego, że dzieci w ciągu dnia więcej, zdecydowanie więcej czasu spędzają ze mna niż z tatą, efekt jest taki, że nocą i rankiem wolą przytulać się do taty, a śniadanie oboje chcę jeść siedząc obok taty przy stole. Niech i tak będzie. Dobrze, że to mija wraz z zakończeniem śniadania, bo pewnie bym się zamartwiała tym odrzuceniem. A tak może być... przynajmniej nocą się wysypiam. Dzieci śpią z tatą (bo nocą przychodzą do nas) a ja zabieram swoją poduszkę i przenoszę się do Lenkowego łóżka. Dobrze, że duże :)


Iwo robi ciasto na naleśniki:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz