Od dwóch dni pada non stop. Wczorajsza bieganina w deszczu z dzieckiem pod pachą zaowocowała bólem gardła i zakwasami w lewej ręce. No ale najważniejsze, że wszystko zostało załatwione i sprawa została pchnięta do przodu.
Wczoraj Lena zamiast 15:00 została odebrana przeze mnie z przedszkola o 16:45. Miałam stres i łzy w oczach czy i jak sobie poradzi z tym dłuższym rozstaniem, tym bardziej, że ani ona ani ja nie byłyśmy na taką ewentualność przygotowane. Wszystko miałam załatwić szybciej ale wystarczył jeden oporny urzędnik i wszystko się obsunęło.
Lenę w przedszkolu zastałam uśmiechniętą, radosną i przytuloną do Cioci Asi. Przywitały mnie ze słowami "o widzisz, to jednak nie Czarownica"... kto wie, czasami zamieniam się w Czarownicę ;)
Wczoraj w przedszkolu gościł teatrzyk. Dowiedziałam się tylko, że:
- były 2 panie i 2 panów,
- przedstawienie było o Pipi,
- było dziwnie i strasznie.
***
Iwo do swojego słownika... rozbudowanego ;) dołączył dwa nowe słowa:
- dziuła (czyli dziura)
- bojało (czyli bolało)
Są też:
- papi (czyli pani)
- pupa (czyli puka)
Zdania złożone:
- Pan pupa (czyli Pan puka) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz