Skąd w małym dziecku tyle przebiegłości?
Jednym Konikiem nie nauczę przekupstwa... mam nadzieję :)
Konik ostatecznie trafił do rąk Lenki, po tygodniu oczekiwania i świetnego zachowania. Były momenty trudne i pełne napięć, ale szybko mijały na hasło "konik"... ewentualnie na trzecie powtórzenie hasła "konik". Ale działało. Najgorszym dniem była środa, bo nic nie działało a Lena urządziła sobie dzień histeryka.
Podsumowując 6:1 na korzyść uśmiechniętej Leny.
Konik wzbudził dziką radość i ogromną satysfakcję.
Szkoda jednak, że magia konika i uśmiechnięta dziewczynka odeszły w zapomnienie jak za dotknięciem zaczarowanego kopytka. I teraz Lena pertraktuje "chomika" na którego ja się nie zgadzam. ;) Trudno, pocierpię i jakoś zniosę całodniowe jęczenie. Moja kieszeń a tym bardziej kieszeń taty nie zniesie co tygodniowych zachcianek córeczki :))
Wniosków mam kilka:
- jeśli dobrze zmotywuję Lenę, jestem w stanie sprawić by częściej się uśmiechała
- moje dziecko jest przebiegłe i przekupne
- nawet czterolatek jest w stanie sobie wykombinować, że aby osiągnąć wymierną korzyść, trzeba się odrobinę poświęcić.
* * *
Wczoraj, w drodze na pocztę Lena pokazała mi jak pięknie potrafi manipulować otoczeniem.
Otoczenie to ja :).
Płacz, wrzask, łzy jak grochy a potem zawodzenie oczywiście o wszystko - o to że spodnie uwierają w pasie, o to że kapelusz spada na wietrze, o to że gorąco, o to że słońce świeci... W końcu nie wytrzymałam i po 20 minutach wysłuchiwania tego wszystkiego powiedziałam:
"Lena, miałam w planie w drodze powrotnej z poczty, kupić Tobie i Iwciowi loda. Twoje zachowanie jednak sprawia, że my z Iwciem będziemy jeść lody a Ty nie, bo takie zachowanie zasługuje na karę a nie na nagrodę. Jeśli nadal będziesz tak ryczeć i wrzeszczeć, to lodów Ci nie kupię"
Co zrobiła Lena?
Oczywiście natychmiast się uśmiechnęła, chusteczką wytarła buzię mokrą od łez i nie tylko od łez i nagle spodnie już nie uciskały... i dodatkowo poprosiła, byśmy przeszli do cienia bo w słońcu jest gorąco.
Cóż, przebiegła bestia, maniupulatorka... wie czego chce i wie jak to osiągnąć.
* * *
Byłam dziś u fryzjera, dzieci zostały w domu z tatą.
Reakcja Leny po jakichś 30 minutach od mojego powrotu:
"Mamusiu, gdzie byłaś? Dziwnie wyglądasz. Jak strach na wróble albo czarownica"
O masz Ci los, a ja byłam przekonana patrząc na siebie w lustrze, że wreszcie wyglądam jak człowiek :)))
* * *
Wspólne przytulanki:
Wiesz? Coś w tym jest, że dzieci potrafią być naprawdę przebiegłe, wytrwałe i niezwykle uparte.
OdpowiedzUsuńSkąd one biorą na to siłę?
Małe istotki a takie mądre. Zachwyciłam się zdjęciami.
OdpowiedzUsuńA gdzie zdjęcie mamusi w nowej fryzurze!!!!!!!???
OdpowiedzUsuńZdjęć mamusi nie będzie. W końcu czarwnic się nie fotografuje bo stracą swą moc :)))
OdpowiedzUsuń