Poszliśmy wczoraj na spacer... co za święto, towarzyszył nam tato i mąż w jednym.
Wyścig na sprężynowych konikach:
Przytulanki z tatą:
"Ale dużo wody mi lejesz do picia"
Plac zabaw i miejski park. Niby nic, a jednak było fajnie.
Na zjeżdżalni:
Na zjeżdżalni:
Wyścig na sprężynowych konikach:
Przytulanki z tatą:
"Mamusiu, kup mi czapkę"
"Jaką?"
"Ruziową"
"Ruziową"
"Ale dużo wody mi lejesz do picia"
A w parku był wiec przedwyborczy. Nie uczestniczyliśmy, ale lody obowiązkowo były konsumowane. Ja odmówiłam celem "umartwiania" się i twardego trzymania się postanowień noworocznych. Ale dzieci nie odmówiły. Dla Leny obowiązkowo jej ulubione... truskawkowe... "ruziowe" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz