czwartek, 23 kwietnia 2009

Idzie lato

Coraz cieplej za oknem więc prawie całe dnie spędzamy na dworzu. Wychodzimy o 10:00, wracamy ok. 15:00. Lena zjada obiad i wracamy na dwór.
Przed południem idziemy na plac zabaw - Lena ma ubaw na zjeżdżalniach. Po południa raczej w parku gramy w piłkę, karmimy kaczki lub malujemy kredą po asfalcie.

Wczoraj odwiedziłyśmy nowo otworzone przedszkole, dwa kroki od domu. Akurat nie było dzieci więc nie wiem jak Lena zachowywałaby się jakby dzieci były. Ale podczas mojej rozmowy z Panią dyrektor Lena cały czas marudziła, że chce iść się pobawić w salach gdzie były zabawki.
750zł miesięcznie za przedszkole... to dużo i mało. Są przedszkola, gdzie miesiąc nauki kosztuje 1200 czy 1500 zł. A z drugiej strony państwowe przedszkole kosztuje ok 400zł. Więc czy to aż tak dużo te 750zł? No ale mamy czas jeszcze sobie wszystko przemyśleć. Lena idzie do przedszkola od przyszłego roku. Ciekawa jestem jak jej będzie i czy w ogóle będzie chciała chodzić wiedząc, że Iwo zostaje z mamą w domu.

Na plac zabaw dotarłyśmy ok 12:30. Iwo pięknie zasnął o 12:00 i spał jak suseł. Nawet krzyczące dzieci go nie obudziły. Początkowo Lena bawiła się sama, ale widziałam że szuka "ofiary". Rozglądała się za jakimś starszym dzieckiem, któremu mogłaby towarzyszyć podczas szaleństw na Placu Zabaw. Najpierw za jakąś dziewczynką biegała na zjeżdżalniach, a potem ślicznie bawiła się z chłopcem w piaskownicy. Był straszny protest kiedy musiałyśmy już wychodzić.

Lena ma na tyle mocno rozwinięty instynkt posiadania i poczucie własności, że potrafi walczyć o swoje zabawki w piaskownicy. Wczoraj jakaś dziewczynka chciała pobawić się jej wiaderkiem. Przyszła i chciała zabrać wiaderko. Lena nawet się nie namyślając zdecydowanie odebrała wiaderko dziewczynce. Dziewczynka odpuściła a Lena kontynuowała zabawę w nasypywanie piasku łopatką. A jak tylko skończyła się bawić, przyniosła mi wiaderko i łopatkę bym schowała. :) Natomiast jeśli bawi się czyimiś zabawkami, to zanim weźmie do ręki patrzy na mnie i pyta "wziąć"? Co oznacza pytanie "czy mogę wziąć?". I jak jakieś dziecko chce odebrać swoją zabawkę Lena nie ma problemów by ją natychmiast oddać bez żalu.

Nowe słowa Leny to:
kawa - nauczyła się podczas jednego popołudnia, podczas wizyty babci. Babcia chciała kawę. Teraz Lena powtarza "kawa, dzieci?" i "nie, dzieci kawa nie". Co oznacza "dzieci kawy nie piją" :)

kara - nauczyła się jak jej powiedziałam, że będzie za karę siedzieć w kącie jeśli będzie wchodziła na stolik w salonie. I powtarza "kara, tik tak". Co oznacza, że pójdzie do kata za karę a mama włączy minutnik i będzie tikał :))))

Iwo wczoraj podczas spaceru przespał 3 godziny non stop. Obudził się 2 godziny po porze karmienia. Hmmm, to pewnie po porannym drugim śniadaniu w postaci kaszki kukurydzianej z jabłuszkiem :))) Nie smakowała wcale ale zjadł tak z 80ml. I nasyciła go na 5 godzin. I właściwie jeśli nie liczyć porannego dospania po pierwszym śniadaniu, to była to jedyna 3 godzinna drzemka w ciągu dnia. Potem wieczorem był już bardzo zmęczony bo nie spał od 15:00, ale jakoś daliśmy radę i pospał od 19:30 do 24:00 a potem do 4:00.

Dziś znów piękny dzień na słoneczku.

Lena coś pokasłuje ale mam nadzieję, że to nadwyrężone gardło od ciągłego darcia się i płaczu. :)
Choć dziadek, który nas odwiedził w sobotę ma zapalenie oskrzeli.... Mam nadzieję, że nie pozarażał dzieciaków i że to nie zapalenie oskrzeli wirusowe a takie po prostu z głupoty dziadka, który potrafi w piżamie wyjść na balkon przy 2 stopniach ciepła... a raczej zimna.

A no i od dziś przez 5 dni T w delegacji. Znów sama z dziećmi. Ale jakoś damy radę. Dzielny ten mój chłopak, musi zarabiać na rodzinę i robi wszystko byśmy nie odczuli że ja teraz nie zarabiam, że zajmuję się dziećmi w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz