sobota, 25 kwietnia 2009

Katary i kaszle

Tydzień przerwy i nowy katar. Zwariować idzie.
Lena czymś się zaraziła od jakiegoś dziecka na placu zabaw. Ma katar i potwornie kaszle. Wczoraj miała również stan podgorączkowy i gorączkę. Dziś jest lepiej. Tylko katar jest gigantyczny a kaszel troszkę jakby ustępuje po podaniu Flegaminy w kropelkach.
Mam nadzieję, że:
1. nie zarazi Iwcia
2. wykuruje się do przyszłej niedzieli bo jedziemy na chrzciny do małego Grzesia
3. pogoda taka śliczna, że żal siedzieć w domu.
Z nowych pomysłów Leny pt. "jak dokuczyć bratu":
- wsadzanie paluszków do buzi Iwcia, tak głęboko że aż mu się cofa
- siadanie mu na głowie lub brzuszku
- mizianie go po głowie... stopami
- ciągnięcie za paluszki u rączek
- zsuwanie się z kanapy prosto na leżącego na podłodze Iwusia

Normalnie muszę mieć oczy naokoło głowy i pod żadnym pozorem nie mogę ich zostawić samych w pokoju. Jakoś tak ostatnio się to nasiliło. Pewnie wynika to z tego, że Iwo coraz więcej mojej uwagi potrzebuje i się jej domaga.

Jak mówię Lenie - NIE WOLNO - to Lena jakby słyszała WOLNO i robi wszystko to co jej zabraniam. Wiem, ze powinnam inaczej sprawiać by czegoś nie robiła, np. odwracać uwagę ale w chwili kiedy Lena robi krzywdę bratu trudno bym wymyślała jak odwrócić jej uwagę.

Przed chwilą Lena mówi "dzidzia aaaa" - co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że Lena chciałaby by Iwo poszedł spać... przed chwilą się obudził.

Chyba mimo stanu podgorączkowego (37 st) pójdę z nimi na dwór, bo boję się co to moje dziecko jeszcze dziś wymyśli.

Zdjęcia z ostatnich zabaw na placu zabaw...












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz