środa, 15 kwietnia 2009

Teatr

Teatr... lubimy od zawsze. Fajnie, jeśli tę miłość i to lubienie, uda się nam przekazać dzieciom. Teraz chodzimy rzadko, bo dzieci, bo nie ma z kim ich zostawić, bo organizacyjnie trudniej dla dwójki niż dla jednego znaleźć opiekę... tzn. babcia może nie ogarnąć chaosu usypiania dwójki bąbli.

Teatr... wybrałam się z Leną do Teatru Lalka w PKiN w stolicy. Przedstawienie pt. "Tygryski". Świetna rzecz dla takich maluchów jak Lena. Mała oglądała wszystko z zapartym tchem. Buzia rozdziawiona nawet zapomniała o lizaku w ręku. 45 minut wpatrywania się w "dziwnie" zachowywujących się dorosłych na scenie... "i czemu oni robią takie głupie miny?"
Musimy to powtórzyć. Już znalazłam, że Filharmonia Narodowa organizuje koncerty dla maluchów... myślę sobie jednak, że dla trochę starszych maluchów niż dwulatki. Muszę zadzwonić i zapytać. To plan na jutro.

Wczorajsza scena z życia - z teatru życia codziennego:

Koniec dnia, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Iwo ryczy bo chce by go nosić. Lena ryczy bo chce pić ale nie z bidonu tylko ze szklanki. Stoję tyłem do dzieci, zamykam oczy i marzę by przetrwać do 19:00 kiedy to zaczynamy procedurę kładzenia maluchów spać. Naglę płacz ustał. Cisza. I znów ryk. Rzucam w przestrzeń "i kto teraz ryczy?". Odwracam się, Lena stoi do mnie odwrócona plecami. I słyszę odpowiedź na moje pytanie - "Nenka". Normalnie aż mnie serce zabolało, bo usłyszałam tyle żałości. Przykucnęłam i przytuliłam. Ta scena mnie rozczuliła strasznie. Moja kochana "Nenka". Bo Lenka mówi o sobie "Nenka" od Lenki, "Nunia" od Lenuni i "Nena" od Leny. :))

Jutro przyjeżdża podwójny wózek. Już się nie mogę doczekać.

A no i Lena nadal ma chorobę lokomocyjną. A już się łudziłam, że może wyrasta. Gucio, nie wyrasta. Będzie się trzeba nauczyć żyć z tą przypadłością i znaleźć przedszkole blisko domu bez konieczności jeżdżenia samochodem. Ech... A może powinniśmy pomyśleć o przeprowadzce, bo przecież potem szkoła podstawowa i średnia ... i co, całe życie będzie bidusia ograniczona do małego miasteczka pod Warszawą? Bez sensu... No chyba że jednak kiedyś wyrośnie... :) Nadzieja matką głupich?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz