Po zmianie miejsca zamieszkania, jesteśmy teraz nie tylko blisko babci i dziadka, ale również blisko małych kuzynów/braci stryjecznych.
Jak jeszcze niedawno widywaliśmy się kilka razy w roku, tak teraz widujemy się ... raz w tygodniu.
Dzieci same dopominają się odwiedzin.
Kiedyś by się razem bawić potrzebowali przynajmniej godziny by się ze sobą oswoić. Teraz jest istne szaleństwo od momentu otworzenia drzwi :)
Mam nadzieję, że im tak zostanie i że będą zgraną drużyną.
Gotowanie, męska rzecz:
Jak jeszcze niedawno widywaliśmy się kilka razy w roku, tak teraz widujemy się ... raz w tygodniu.
Dzieci same dopominają się odwiedzin.
Kiedyś by się razem bawić potrzebowali przynajmniej godziny by się ze sobą oswoić. Teraz jest istne szaleństwo od momentu otworzenia drzwi :)
Mam nadzieję, że im tak zostanie i że będą zgraną drużyną.
Gotowanie, męska rzecz:
Jeżdżenie autami, równie męskie zajęcie:
Wspólne zabawy kredą:
I wspólne układanie magnetycznych literek:
Wspólne picie wody na "trzy cztery":
I wspólny odpoczynek:
W niedzielę pewnie spotkają się znów, na obiedzie u dziadków :).
My tez lubimy odwiedziny sąsiadów, kuzynów i kuzynek. U nas trochę rzadziej ale i tak moje dzieci mimo, że nie chodzą do przedszkola nie mogą narzekać na brak kontaktu z dziećmi. Teraz nam szykują się urodziny młodszego synka. Ośmioro dzieci i zastanawiam się gdzie ja ich pomieszczę z rodzicami. Nasze mieszkanka na górze jeszcze podłóg nie mają. Aż się boję pomyśleć o ogarnięciu tej brygady.
OdpowiedzUsuńŁadnie się bawią dzieciaczki i widać, że się lubią.
Jak zwykle piękne zdjęcia. Podziwiam!
Lena za miesiąc kończy 4 lata i też szykuje nam się impreza na kilkoro dzieci i kilkoro dorosłych. Ja lubię ten czas przed i w trakcie przyjęcia, przygotowywanie tortu i dekoracji. Nie mniej zamieszanie będzie niezimskie. :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię te przygotowania. Niezapomniane chwile zwłaszcza jak uwiecznione na zfjęciach.
OdpowiedzUsuń