Lena i Iwo, od tygodnia przestawiam ich na "niespanie" w ciągu dnia.
Zabieram im drzemkę, czas na odpoczynek w ciągu dnia, czas na zresetowanie się dla nich ale i dla mnie.
Dlaczego?
Dlatego, że wieczorem zamiast się ułożyć do snu w łóżkach, wariowali aż ściany chodziły w lewo i w prawo a Kubuś Puchatek ze ściany tracił nos a zyskiwał piegi (tak go mocno całowali w nos, że mu czarna farba przemieściła się z nosa na całego buziaka).
Dzień od zawsze, zaczynamy wcześnie. Pobudka jest zwykle około 5:30. Kryzys nadchodzi około 13:00, czasami 14:00. Ale jak przetrwamy ten trudny czas, to wieczór jest krótki i treściwy - kolacja, kąpiel, Wieczorynka w tv, czytanie bajeczki w łóżeczkach i albo sen nadchodzi jeszcze w trakcie czytanki albo tuż po.
O 20:00 zaczyna się mój czas na to co lubię najbardziej - zdjęcia i net :))) Zdjęć nocą nie robię ;) ale przeglądam to co zrobiłam w ciągu dnia, obrabiam, kataloguję i wrzucam na bloga.
A tak swoją drogą muszę się wreszcie zmobilizować i wywołać zaległości z ostatniego roku. Oj, będzie kosztowało...
No a dziś czas kryzysu w ciągu dnia, spędziliśmy na łące pełnej mleczy... w przydomowym ogrodzie.
Wieczorem mleczy już nie było, tatuś skosił.
Jutro ma padać.
Będą nowe :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz