środa, 26 stycznia 2011

Kim jest Bindandan

Dziś popołudniu rozpaliłam ogień w kominku. Szło mi opornie, bo drewno nie do końca wysuszone i kiepsko się pali. Ale się udało ... za trzecim podejściem. Rozpaliłam, bo przeczytałam:
"wieczór ze śniegiem na tarasie, rozpalonym kominkiem, winkiem w kieliszku, przytulonym mężem - bezcenny!"
i chciałam sprawdzić, czy bezcenny ;)

No więc rozpaliłam kominek, zrobiłam kolację dzieciom i tatusiowi dzieci, wykąpałam maluchy, poprzebierałam w piżamki, przeczytałam bajkę, rozdałam buziaki ... ale dzieci nie chciały zasnąć. Poszłam więc wziąć kąpiel. Sprawdziłam kominek - palił się. Wróciłam do łazienki. Dzieci w tym czasie oczywiście nie usnęły... jak na złość sen zmorzył je o 21:30. No ale udało się, usnęły.
Zeszłam na dół...
Drewno w kominku już nie strzelało ogniem a tylko się żarzyło ostatkiem sił, a mąż zasnął na kanapie.
Cóż...
Kolacji już nie jadłam... któż by jadł o 22:00. Wino wypiję jutro. Ale kominka zapalać mi się nie będzie chciało. Najpierw przydałoby się wyczyścić to co zostało z dzisiejszego palenia.
Chyba najpierw powinnam pomyśleć o zakupie suchego drewna, bo to "nasze" jest mocno kopcące.

*   *   *

Jak można żyć i normalnie funkcjonować mając w łazience tylko wannę. Nam do życia potrzebny jest prysznic...
Za każdym razem jak próbuję wziąć prysznic stojąc w wannie, klnę na czym świat stoi. A wanna pod skosem, więc nawet stanąć prosto nie można.
I ten prysznic to jest albo  przykucu albo w przygięciu...
Beznadziejnie :)

*   *   *

A kim jest Bindandan?

Przestawiam - Od lewej Bindandan o imieniu Lena i Bindandan o imieniu Iwo:


Zamieszkały dziś na naszym tarasie i dumnie patrzą nam w okna. A Iwo z Leną ciągle sprawdzają, czy jeszcze są. A dlaczego Bindandan? Iwo właśnie tak mówi na Bałwana. Bałwan to po Iwciowemu Bindandan. :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz