poniedziałek, 24 stycznia 2011

Urocze sąsiedzkie "dzień dobry"

Życie w małym miasteczku potrafi zaskoczyć. Codziennie zaskakuje mnie "Dzień Dobry" od obcych mi osób.
Idę na spacer z dziećmi, ciągnę sanki i słyszę "Dzień Dobry". Rozglądam się i widzę miłego starszego pana, który wyszedł przed dom odgarnąć śnieg. Odwzajemniam uśmiech i uprzejmie odpowiadam "Dzień Dobry". Dziś znów usłyszałam "Dzień Dobry" od obcej kobiety w kwiecie wieku.

A kilka dni temu ucięłam sobie uroczą pogawędkę z sąsiadką zza płotu. I usłyszałam, że ona służy pomocą jeśli tylko byśmy takiej pomocy potrzebowali.

I z jednej strony zderzenie z "pocztowymi ponurakami" a z drugiej "serdecznymi sąsiadami".
Do wszystkiego muszę się przyzwyczaić.
W poprzednim miejscu zamieszkania obcy ludzie nie mówili mi dzień dobry, ale potrafili się uśmiechać na ulicy.
I co lepsze?

*   *   *

Otrzymałam dziś cudnego sms'a od sąsiadki z P. Miłe zapytanie o to jak nam jest z dala od P, czy dzieci się zadomowiły, jak sobie radzimy...

Fajnie jest wiedzieć, że ktoś o nas myśli, ktoś za nami tęskni... Mam nadzieję, że tęskni :)

Dużo zdrówka dla Igorka, niech szybko zdrowieje i pośle ospę precz. A jak choroba minie może uda mi się namówić Sąsiadkę do odwiedzin naszego-nie naszego nowego domu.

*   *   *

Wieczorne oglądanie bajki na "Dobranoc"...
Dlaczego by nie pooglądać zalegając na stoliku kawowym zamiast na kanapie?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz