poniedziałek, 31 stycznia 2011

Przed snem

Przed snem Lena ma najwięcej do powiedzenia. Leży na poduszce i różne rzeczy przychodzą jej do głowy. Dziś zaczęła opowiadać o Świętym Mikołaju, o niebieskim krzesełku przy czerwonym stoliku, że wcale krzesełkiem nie jest, a potem jeszcze o tym co będzie jutro wycinała nożyczkami... obowiązkowo po śniadaniu. A śniadanie we wtorek pewnie tak jak w poniedziałek, będzie jedzone przy blacie kuchennym :)

*   *   *

W piątek mam w planie odwiedzić miejscową bibliotekę publiczną. Zapiszę się i mam zamiar wypożyczać książki dla dzieciaków ale i dla siebie. A może przede wszystkim dla siebie. Ciekawa jestem tego miejsca. Ostatnio w bibliotece publicznej byłam w czasach liceum. Nie wiem czy w miejscowości, w której chodziłam do szkoły jest jeszcze biblioteka... Czy dużo jest jeszcze osób korzystających z publicznych zbiorów książkowych?

*   *   *

Mieliśmy fantastycznych gości.
Świetnie spędziliśmy czas, który jak zawsze w takich chwilach, leciał zbyt szybko.
Ale najważniejsza jest jakość a nie ilość.
Dzieci bawiły się świetnie :)
A ja miałam rewelacyjne kilka godzin spędzony na babskich pogaduchach. Ech, fajnie było :))

Lena rozsyła czarujące uśmiechy i otrzymuje je w zamian:




Iwo też chce potrzymać za rękę Lenę:


Całus dla siostry:


I obowiązkowe szaleństwa na hulajnodze. Wszystkie dzieci, które do nas przychodzą w odwiedziny, szaleją na hulajnodze. Tym razem też tak było. A że hulajnoga jedna, to jedno jeździło a dwoje biegało przed lub za jeżdżącym :)



Mała przerwa na picie:



I dalsze szaleństwo:




To był fajny czas :) Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy :)

1 komentarz:

  1. Świetne Szaleństwo :) Przez duże "S" :D

    A biblioteki publiczne są tym, co tygryski lubią najbardziej. I nadal mają ten jedyny niepowtarzalny klimat :)

    OdpowiedzUsuń