piątek, 28 stycznia 2011

Wymuszona bezsenność

Właśnie wypiłam drugą już kawę... a i tak oczy chciałyby zasnąć.
Ale już 6:25. Przecież nie ma szans bym się położyła i odespała wczesną pobudkę... Wróciłam do domu, dzieci jeszcze śpią. Samolot z T na pokładzie właśnie startuje.

Wyjechaliśmy z domu o 4:30. 35 minut i byliśmy na lotnisku.
O 5:00 włączają sygnalizację świetlną na ulicach. W drogę na lotnisku wszystkie światła migały na pomarańczowo, w drodze powrotnej były głównie czerwone.

Ooooo, dzieci się budzą. Czas zrobić śniadanie...
Ale może dam im 15 minut na dokazywanie z babcią w łóżku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz