środa, 5 stycznia 2011

Rowerek

Dziś rano, zaraz po śniadaniu.

Lena: Mamusiu, ułożysz rowerek?

Ja: Jasne

Lena: Suuuper, a my ułożymy resztę... to będą liście



Tu jeszcze widać, koła roweru:


Ale liście spadały wciąż i wciąż:



No i stało się... liście przysypały rower. Kto to pomyślał, by rower zostawiać na dworzu kiedy liście tak intensywnie spadają z ... rączek dzieci :))



Dzieje się coś wyjątkowego - między Słodziakami rodzi się wyjątkowa więź.

Zmiany rodzą zmiany. Chodzenie do przedszkola sprawiało, że dzieci ze sobą ciągle walczyły, były ciągłe awantury i otwarta wojna do pierwszej krwi. Odkąd Lena przestała chodzić do przedszkola w domu panuje atmosfera ogromnej, rodzinnej więzi. Jest spokój, radość i ciągły chichot maluchów.

Tak właśnie wyobrażałam sobie ich relacje. I staje się, na moich oczach się staje. Cieszę się, że mogę im to zapewnić będąc z nimi w domu. Jeszcze chwilę temu myślałam, że zwariuję z tymi ciągłymi awanturami. Dziś nie mogę się napatrzeć jak bardzo moje dzieci za sobą przepadają :)

Wczorajsze zabawy w pociąg... jak oni się tam pomieścili? :))


Jakoś się pomieścili :)



I jeszcze mieli miejsce by rozłożyć książeczki i poczytać :)

Jeszcze dwa tygodnie temu prędzej pudełko byłoby strzępkiem papieru niżby siedzieli w nim razem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz