niedziela, 27 lutego 2011

Dziwna diagnoza

Na dziwną wysypkę można dostać dziwną diagnozę.

W piątek trafiliśmy do pediatry, zresztą tej samej co ostatnio, bo innej w piątek nie było. Pojechaliśmy we troje. Lena dzielnie pokazała brzuch, plecy i gardło. Dała sobie "pomacać" węzły chłonne. Diagnoza Pani Doktor - RÓŻYCZKA.

No cóż...

Niech będzie różyczka.

Minęło. W czwartek pojedyncze krostki ze środy przekształciły się w wypukłe plamki, których z godziny na godzinę robiło się coraz więcej. W piątek brzuch i plecy były jedną wielką czerwoną plamą. Po jej zobaczeniu Pani doktor stwierdziła różyczkę. No i co się okazało w sobotę? Jak Lena chciała swoją pięknie nazwaną chorobę Różyczkę, pokazać tacie, okazało się że nie ma po niej śladu.

No i tak, czy to była Różyczka czy może jednak Trzydniówka? Pewnie się już nie dowiemy :)

Ważne jednak, że Lena zdrowa jest i zachowuje się zdecydowanie jak zdrowa Lena... jęczy, histeryzuje i stęka... ufff, rzeczywistość.

T wrócił wczoraj z ciepłego kraju. Przywiózł prezenty dla dzieci i dużo pozytywnej energii. Jeszcze żeby trochę tego słońca przywiózł...

Dziś T zagłębił się w papierzyska i nadrabia tygodniową nieobecność w biurze a ja próbuję zająć dzieci na tyle, by nie domagały się obecności taty. Iwo układa budowle z drewnianych klocków a Lena .... hmmmm... maluje :))) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz