wtorek, 15 lutego 2011

Odgłos spadających kamieni

Ogromny kamień a właściwie wielki głaz spadł mi dziś z serca. Spadł i wydał odgłos triumfu, ulgi i satysfakcji.

Od tygodnia żyłam w stresie "a co będzie gdy...". We wtorek zapisałam dzieci na kontrolę uzębienia. Na wizytę czekaliśmy tydzień a w między czasie dowiedziałam się o małej dwuletniej dziewczynce i ciut starszym pięcioletnim chłopcu i ich ząbkach do naprawy. I miałam sto myśli pt. "za dużo słodyczy, trzeba ograniczyć"... albo "zbyt wiele samodzielnego mycia zębów ostatnio, chyba za bardzo odpuściłam"...

Już pomijam fakt, że stresowałam się współpracą na linii Zębolog-Iwo. Czy będzie chciał otworzyć buzię, czy da sobie ząbki pooglądać, czy da je sobie zalakierować...

Ostatecznie jak zwykle okazało się, że strach ma wielkie oczy a ja jestem przewrażliwiona.
Iwo i Lena świetnie się spisali, dali sobie zęby pooglądać od góry do dołu i pomalować pomarańczową galaretką ;)
A i ja dostałam pochwałę do pani doktor za skuteczne mycie zębów. To teraz ile w tym wszystkim genetyki, mocnych zębów a ile mojej zasługi w myciu...
No nic, i tak będę się trzymać postanowienia - mniej słodyczy w ciągu dnia i szorowanie zębów bez odpuszczania :)

I jeszcze na koniec dwie zaczytane, dwuletnie stópki


Oraz prawie czteroletnie stópki uciekające przed obiektywem (zdjęcie spod kanapy) :)

3 komentarze:

  1. Zaczytane stópki mnie urzekły :)))))))

    Gratuluję pozytywnych testów u Zębologa! To moja zmora też jest, więc doskonale rozumiem ulgę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stópki przesłodkie. Uwielbiam takie zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń