poniedziałek, 7 lutego 2011

Mała strojnisia

Z racji tego, że Lena nie mogła z nami pojechać na lotnisko, postanowiła pomóc w pieczeniu ciasta. Właściwie sama wszystko mieszała a ja jej tylko pomagałam nałożyć ciasto do formy i włożyć formę do piekarnika.






Mina przy mieszaniu jabłek i cynamonu, nietęga:





I efekt:


Ciasto wyszło przepyszne i jak na ciasto bez jajek i mleka znika w zastraszającym tempie. I nikt nie potrafi odmówić dokładki :)

A potem było przymierzanie prezentów od taty.












Iwo oczywiście gorszy od siostry być nie chciał i również przymierzał nową bluzę przywiezioną przez tatę :)


Lena jak zobaczyła tatę, przytuliła się do niego i powiedziała: "tatusiu, tęskniłam za Tobą bardzo... przywiozłeś mi coś?". T nie przywozi zwykle prezentów z wyjazdów. Ale Lenie było tak smutno, tak tęskniła za tatą, że powiedziałam jej by nie płakała, że tato na pewno jej coś ślicznego przywiezie. No to nie dość, że kazała dzwonić do taty, by jej coś przywiózł to jeszcze przywitała go pytaniem o prezent :))

Iwo natomiast przywitał tatę pełnym onieśmieleniem. Rozkręcił się już po chwili, ale pierwsze parę minut był mocno wycofany.

Jak powiedziała Lena w niedzielę rano, tuż przed przyjazdem taty:
"mamusiu, ja już nie pamiętam jak wygląda tata"

ups... :)))

2 komentarze:

  1. Fajnie, że dzieciaczki zobaczyły się z tatusiem. A długo trwało rozstanie?
    Śliczne to zdjęcie Lenki jak dotyka swoją nóżkę. Wygląda jak baletnica.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lenka na tym zdjęciu podciąga sobie rajstopy :) a taty nie było raptem 10 dni. Niby TYLKO, ale jednak bardziej AŻ :)

    OdpowiedzUsuń