poniedziałek, 14 marca 2011

Rodzinna niedziela

Pomimo, że T niedzielę spędził daleko od domu, nam cały dzień minął w miłej i rodzinnej atmosferze.
Spotkaliśmy się tak bez powodu.
W ogrodzie dzieci rozpoczęły sezon piaskownicowy. W kuchni babcia, ciocia i mama zrobiły obiad. Wujek czujnym okiem zerkał na maluchy w piasku, a dziadek odsypiał sobotnią imprezę na kanapie w salonie.
Sielanka.

Niedziela minęła szybko.
Dzieci zapomniały o poobiedniej drzemce i zamiast się położyć, poszliśmy na spacer, na plac zabaw. A że po drodze byliśmy świadkami wypadku drogowego, porozmawialiśmy o straży pożarnej, policji i o tym jak trzeba zachować bezpieczeństwo jadąc samochodem czy idąc chodnikiem.


Ogrodowe otwarcie sezonu:












Zdjęcie z kuchennego okna:




* * *

Któregoś dnia, kiedy babcia odprowadzała nas wieczorem do domu, po wizycie u dziadków, Iwo jak zawsze prowadził psa na smyczy a Lena szła za rękę ze mną i z babcią, po środku. W pewnym momencie Iwo na znak protestu, usiadł na chodniku i nie chciał iść dalej. Udałyśmy że nie widzimy jego zachowania i poszłyśmy dalej. Ale Iwo miał to w nosie i siedział dalej. Wtedy Lena powiedziała, zwracając się do mnie i do babci:
"Dziewczyny, wrócimy po niego?" :))))))
I wróciłyśmy, we trzy, trzymając się za ręce :))))

2 komentarze:

  1. Czasem zazdroszczę Ci tego, że możesz razem z mamą na spacer się wybrać, że masz ją tak blisko... Cudnie! Lubię wpadać i czytać, co u Was. I cieszę się Waszym szczęściem, ale też żałuję, że teraz mamy do siebie dalej... Buziaki dla Was wielkie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To musiał być wspaniały widok. Fajnie też popatrzeć na dzieciaki bawiące się w piaskownicy. Odżywają po zimie. My też dużo czasu na dworze. Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń