Pomimo, że T niedzielę spędził daleko od domu, nam cały dzień minął w miłej i rodzinnej atmosferze.
Spotkaliśmy się tak bez powodu.
W ogrodzie dzieci rozpoczęły sezon piaskownicowy. W kuchni babcia, ciocia i mama zrobiły obiad. Wujek czujnym okiem zerkał na maluchy w piasku, a dziadek odsypiał sobotnią imprezę na kanapie w salonie.
Sielanka.
Niedziela minęła szybko.
Dzieci zapomniały o poobiedniej drzemce i zamiast się położyć, poszliśmy na spacer, na plac zabaw. A że po drodze byliśmy świadkami wypadku drogowego, porozmawialiśmy o straży pożarnej, policji i o tym jak trzeba zachować bezpieczeństwo jadąc samochodem czy idąc chodnikiem.
Ogrodowe otwarcie sezonu:
* * *
Któregoś dnia, kiedy babcia odprowadzała nas wieczorem do domu, po wizycie u dziadków, Iwo jak zawsze prowadził psa na smyczy a Lena szła za rękę ze mną i z babcią, po środku. W pewnym momencie Iwo na znak protestu, usiadł na chodniku i nie chciał iść dalej. Udałyśmy że nie widzimy jego zachowania i poszłyśmy dalej. Ale Iwo miał to w nosie i siedział dalej. Wtedy Lena powiedziała, zwracając się do mnie i do babci:
"Dziewczyny, wrócimy po niego?" :))))))
I wróciłyśmy, we trzy, trzymając się za ręce :))))
Spotkaliśmy się tak bez powodu.
W ogrodzie dzieci rozpoczęły sezon piaskownicowy. W kuchni babcia, ciocia i mama zrobiły obiad. Wujek czujnym okiem zerkał na maluchy w piasku, a dziadek odsypiał sobotnią imprezę na kanapie w salonie.
Sielanka.
Niedziela minęła szybko.
Dzieci zapomniały o poobiedniej drzemce i zamiast się położyć, poszliśmy na spacer, na plac zabaw. A że po drodze byliśmy świadkami wypadku drogowego, porozmawialiśmy o straży pożarnej, policji i o tym jak trzeba zachować bezpieczeństwo jadąc samochodem czy idąc chodnikiem.
Ogrodowe otwarcie sezonu:
Zdjęcie z kuchennego okna:
* * *
Któregoś dnia, kiedy babcia odprowadzała nas wieczorem do domu, po wizycie u dziadków, Iwo jak zawsze prowadził psa na smyczy a Lena szła za rękę ze mną i z babcią, po środku. W pewnym momencie Iwo na znak protestu, usiadł na chodniku i nie chciał iść dalej. Udałyśmy że nie widzimy jego zachowania i poszłyśmy dalej. Ale Iwo miał to w nosie i siedział dalej. Wtedy Lena powiedziała, zwracając się do mnie i do babci:
"Dziewczyny, wrócimy po niego?" :))))))
I wróciłyśmy, we trzy, trzymając się za ręce :))))
Czasem zazdroszczę Ci tego, że możesz razem z mamą na spacer się wybrać, że masz ją tak blisko... Cudnie! Lubię wpadać i czytać, co u Was. I cieszę się Waszym szczęściem, ale też żałuję, że teraz mamy do siebie dalej... Buziaki dla Was wielkie!!!
OdpowiedzUsuńTo musiał być wspaniały widok. Fajnie też popatrzeć na dzieciaki bawiące się w piaskownicy. Odżywają po zimie. My też dużo czasu na dworze. Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuń