środa, 16 marca 2011

Wieczorne wychodne

Wczorajszy wieczór bez dzieci był fantastyczny. Nie dlatego, że bez dzieci, ale dlatego że spędzony w super towarzystwie dwóch... a raczej trzech fajnych facetów. A poza tym od dawna nie jadłam tak pysznego jedzenia w knajpie. Świeżo otwarty lokal Magdy Gessler na warszawskiej Starówce Polka nie tylko ma piękne wnętrza, miłą obsługę ale przede wszystkim przepyszne dana typowo polskiej kuchni. Gorąco polecam, choć za obiad dwudaniowy, wodę, deser i kawę dla jednej osoby trzeba zapłacić około 100zł.

Spędziliśmy tam trzy godziny.
Pogadaliśmy.
Ja się zresetowałam i zapomniałam o całodziennym zmęczeniu.

Dzieci zostały z babcią, która się z nimi wybawiła, nakarmiła i położyła spać. Nic to, że poszły spać dużo później niż zwykle, nic to że nie było kąpieli tylko mycie ząbków, buzi i rączek. Tylko rozstanie z Iwusiem nie należało do najłatwiejszych. Płakał bardzo, moje serce łamało się a moja chęć wieczornego wyjścia z domu zmniejszała się drastycznie szybko... Na szczęście babcia szybko przejęła płaczącego wymuszacza, ja wymknęłam się z domu (żegnanie trwało pół godziny i z minuty na minutę było tylko gorzej) i stałam pod drzwiami i podsłuchiwałam czy nadal płacze. Po pięciu minutach od wyjścia zadzwoniłam i w tle rozmowy z babcią słyszałam śmiejące się dzieci. Jeszcze miesiąc temu nie było żadnego problemu z pozostawieniem Iwcia z babcią czy dziadkiem. Mam nadzieję, że szybko mu przejdzie. Lena po prostu daje buziaka, przytula się i pyta "kiedy wrócisz", a potem wraca do swoich zajęć.

*  *  *

Dziś wycieczka z papierkami do Nadzoru Budowlanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz