piątek, 11 marca 2011

Urodzinowy dzień Lenki

Lena, w środę wieczorem, powiedziała: "to były najfajniejsze urodziny". Dla takich słów uznania warto się starać :)

Kiedy rano Lena zapytała "a skąd się wziął ten rower w domu" T powiedział: "kupiliśmy go dla Ciebie, ja i mama" a Lena na to z powątpiewaniem w głosie i zdziwionym spojrzeniem: "w nocy kupiliście?"

Po śniadaniu wybraliśmy się do sali zabaw. Aby było weselej i radośniej, zaprosiliśmy Roberta i Grzesia oraz ich mamę. Dzieci szalały 1,5 godziny i wyszły z przybytku rozrywki skonani. Posilali się suchą bułką, popijali sok kupiony w barku a ja pędziłam ile sił w nogach, by dotrzeć do domu zanim Iwo zaśnie w wózku.












Po obiedzie, który również był spełnieniem życzenia Małej Jubilatki, wybraliśmy się na lody i frytki do McDonalda. Zabraliśmy ze sobą tatę :)











A późnym popołudniem, wracając do domu, wstąpiliśmy do babci i dziadka. Tam na Lenę czekała jeszcze jedna niespodzianka - babcia w prezencie dała Lenie Księgę Wróżek:



To był naprawdę fajny dzień. Nie tylko dla Leny, dla Iwcia ale dla mamy Słodziaków, też :)

I jakby smutków w głowie i sercu mamy też mniej :) Magiczne urodziny zdziałały cuda :)

2 komentarze:

  1. to się nazywa urodzinowy dzień :)
    jeszcze raz sto lat dla Lenki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 100 lat dla Lenki, dużo buziaków i jeszcze więcej przytulanek :D

    OdpowiedzUsuń