Wczoraj, po całym dniu domowej krzątaniny, po uprasowaniu stosu ubrań, po półtoragodzinnych zakupach w okolicznym markecie i wydaniu kupy kasy na tak naprawdę NIC szczególnego, usiadłam na kanapie z kubkiem gorącej kawy. Była 23:00 ale kawa i jej pobudzające działanie nie robi na mnie wrażenia od dawna.
Kawa i cisza w śpiącym już domu to idealne połączenie.
W tle szum telewizora i miłe mruczenie netbooka.
Rozkoszowałam się chwilą.
Tuż przed północą usłyszałam niepokojący chrobot dobiegający z holu. Podniosłam wzrok i cóż ujrzałam - plafon odpadł od sufitu i uroczo dyndał na trzech cieniutkich, kolorowych kabelkach, w których płynie prąd do żarówki.
Plafon szklany więc zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do jadalni, chwyciłam krzesło i pędem do holu by podtrzymać spadające na podłogę światełko.
No tak, pomyślałam sobie, kiepska pozycja do spania/stania całą noc.
Lekko pociągając plafon w dół, sprawdziłam jak mocno trzymają kabelki. Trzymały. Próbowałam go nawet oderwać, ale trzymały jednak zbyt mocno :). Obudziłam T i o północy razem odkręcaliśmy śrubeczki pod napięciem :)
I tak sobie pomyślałam, że czasami to moje nocne siedzenie ma swoje plusy. Spadające "światełko" niezłego hałasu by narobiło gdyby spadło na kamienną podłogę. Nie mówię już o niezliczonej ilości szkła w każdym zakamarku mieszkania.
Dziś też siedzę z kawą, jest cisza, dom śpi. Na sufitach są jeszcze cztery inne plafony. Mam jednak nadzieję, że ich spadanie ograniczy się do tego jednego, wczorajszego :)
Kawa i cisza w śpiącym już domu to idealne połączenie.
W tle szum telewizora i miłe mruczenie netbooka.
Rozkoszowałam się chwilą.
Tuż przed północą usłyszałam niepokojący chrobot dobiegający z holu. Podniosłam wzrok i cóż ujrzałam - plafon odpadł od sufitu i uroczo dyndał na trzech cieniutkich, kolorowych kabelkach, w których płynie prąd do żarówki.
Plafon szklany więc zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do jadalni, chwyciłam krzesło i pędem do holu by podtrzymać spadające na podłogę światełko.
No tak, pomyślałam sobie, kiepska pozycja do spania/stania całą noc.
Lekko pociągając plafon w dół, sprawdziłam jak mocno trzymają kabelki. Trzymały. Próbowałam go nawet oderwać, ale trzymały jednak zbyt mocno :). Obudziłam T i o północy razem odkręcaliśmy śrubeczki pod napięciem :)
I tak sobie pomyślałam, że czasami to moje nocne siedzenie ma swoje plusy. Spadające "światełko" niezłego hałasu by narobiło gdyby spadło na kamienną podłogę. Nie mówię już o niezliczonej ilości szkła w każdym zakamarku mieszkania.
Dziś też siedzę z kawą, jest cisza, dom śpi. Na sufitach są jeszcze cztery inne plafony. Mam jednak nadzieję, że ich spadanie ograniczy się do tego jednego, wczorajszego :)
Ja tez lubię siedzieć po nocach i nie cierpię rano wstawać.
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego bo plafon uratowałaś.
Pozdrawiam i dobrej nocki życzę.